Pełna dominacja, rywal został zgnieciony. Raków Częstochowa zagra w finale Pucharu Polski

Dodano:
Raków Częstochowa Źródło: Newspix.pl / Łukasz Grochala/Cyfrasport
Mecz Górnika Łęczna i Rakowa Częstochowa zakończył się zgodnie z przewidywaniami. Drużyna Marka Papszuna kompletnie zdominowała zespół Ireneusza Mamrota w starciu, którego stawką był awans do finału Pucharu Polski.

Po tym, jak Legia Warszawa z trudem uporała się z KKS-em Kalisz w pierwszym półfinale Pucharu Polski, przyszedł czas na wyłonienie drugiego finalisty. Tym razem na stadionie Górnika Łęczna zagrała miejscowa drużyna, a jej przeciwnikiem był Raków Częstochowa, obecny lider Ekstraklasy. To zespół Marka Papszuna uchodził za faworyta i należycie się z niej wywiązał.

Puchar Polski – Dominacja Rakowa Częstochowa nie przynosiła efektów

Zgodnie z przewidywaniami od samego początku spotkania to goście dominowali nad przeciwnikami. Posiadali piłkę przez znakomitą większość czasu, aczkolwiek gorzej szło im ze stwarzaniem sytuacji. Tych klarownych było jak na lekarstwo. Najgroźniejszym uderzeniem było to Berggrena ze skraju pola karnego. Poza tym Gostomski nie musiał się przemęczać.

Podopieczni trenera Mamrota z rzadka w ogóle wchodzili na połowę przeciwników, ale dwukrotnie sprawdzili refleks Trelowskiego. Młody golkiper szczególnie musiał wykazać się przy okazji strzału Podlińskiego głową. Do celu doleciał, sparował futbolówkę, ale Raków dostał poważne ostrzeżenie.

Wynik meczu Górnik Łęczna – Raków Częstochowa otworzył się w drugiej połowie

Pod bramką Gostomskiego najbardziej zakotłowało się dopiero po dwóch kwadransach – najpierw Tudor uderzył z ostrego kąta w poprzeczkę, a potem bramkarz Górnika wyłapał próbę Nowaka z bliskiej odległości. Niedługo potem odpowiedzieli łęcznianie – najpierw strzał Pawlika wyblokował Svarnas, a następnie znów dobrą interwencję zaliczył Trelowski.

W końcu jednak przyjezdni przełamali zasieki obronne gospodarzy i wyszli na prowadzenie. Stało się to kilka chwil po rozpoczęciu drugiej połowy. Jean Carlos wykorzystał fakt, iż defensorzy Górnika wolno reagowali na wydarzenia w ich polu karnym, minął jednego z nich i płasko dograł do ustawionego w centralnej części „szesnastki” Nowaka. Ten zaś obrócił się i pokonał Gostomskiego z bliskiej odległości. Zaraz potem bliski podwyższenia rezultatu był Tudor. Chorwatowi akurat skuteczności zabrakło.

Oto drugi finalista Pucharu Polski

Paradoksalnie bramka Nowaka nie zmieniła w żaden sposób scenariusza tego spotkania. Nadal to Raków miał inicjatywę i od czasu do czasu zagrażał łęcznianom. Kolejna dobra okazja warta wspomnienia to na pewno ta Koczerhina mniej więcej z 68. minuty.

Medaliki, mimo minimalnego prowadzenia, miały wszystko pod kontrolą i aż do końca starcia jego wynik już się nie zmienił. Po skromnym, aczkolwiek pewnym zwycięstwie Raków awansował do finału Pucharu Polski.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...